W Polsce występują cztery rodzime gatunki węży: gniewosz plamisty (Coronella austriaca), wąż Eskulapa (Zamenis longissimus), zaskroniec zwyczajny (Natrix natrix) i żmija zygzakowata (Vipera berus). Tylko ten ostatni jest jadowity i może wyrządzić krzywdę człowiekowi.
Wzmożona obecność żmij na terenie Polski jest spowodowana wyłącznie trwającą właśnie porą roku. Mamy wiosnę, gady budzą się z hibernacji, w której trwały od jesieni, wypełzają ze swoich kryjówek i zaczynają dobierać się w pary. Dlatego to właśnie teraz i latem stosunkowo najłatwiej je spotkać. Łatwo też się ich wystraszyć. Nie należy jednak bić na alarm, że węży jest zbyt wiele, bo to jak najbardziej naturalne i pożądane zjawisko.
Nie ma się czego bać
Żmija zygzakowata jest jedynym jadowitym wężem żyjącym w Polsce. Nie oznacza to jednak, że zbiera wśród mieszkańców naszego kraju krwawe żniwo. Wręcz przeciwnie: to bardzo płochliwy gad, który jak wszystkie dzikie zwierzęta raczej ucieka przed człowiekiem, niż go atakuje. Kąsa wyłącznie w sytuacji, gdy czuje się zagrożony i nie ma drogi ucieczki. Dlatego, zauważywszy węża, najlepiej zostawić go w spokoju i odejść. W żadnym wypadku nie można go dręczyć: „Zarówno żmije, jak i bardzo podobne do nich gniewosze plamiste znajdują się pod ochroną. Za ich zabicie grozi kara grzywny, a nawet pozbawienia wolności. To nie żmija jest zagrożeniem dla człowieka, ale człowiek dla żmii” – tłumaczy dr Krzysztof Klimaszewski, herpetolog z Wydziału Nauk o Zwierzętach SGGW.
Znak rozpoznawczy
Żmiję najłatwiej rozpoznać po pionowej źrenicy oka – to najpewniejsza cecha, która stuprocentowo pozwala odróżnić ją od pozostałych gatunków węży. Z oczywistych przyczyn nie należy jednak próbować samodzielnie przekonywać się, że spotkane zwierzę to właśnie żmija. Niepokojona, może zaatakować w obronie własnej. Wchodząc do lasu, idąc na jagody czy zbierać grzyby, stosunkowo łatwo nadepnąć lub szturchnąć ręką pełzającego lub odpoczywającego gada, dlatego najlepszą ochroną są pełne buty i duża ostrożność.
Pierwsza pomoc
Jeśli zdarzy się, że żmija mimo wszystko nas ukąsi, nie jest to powód do paniki. Mimo że jej jad zawiera ponad 20 substancji, nie powinien wyrządzić dużej szkody dorosłemu zdrowemu człowiekowi – pod warunkiem, że natychmiast zostanie mu udzielona pomoc.
Zwykle w miejscu ukąszenia pojawia się stan zapalny, a więc obrzęk, ból i zaczerwienienie. Jeśli toksyna z jadu dostanie się do krwi, to dochodzą kolejne objawy: duszności, zawroty głowy, przyspieszenie rytmu serca, czasem utrata przytomności. W żadnym wypadku nie należy tego bagatelizować. Trzeba wezwać karetkę i udzielić poszkodowanemu pierwszej pomocy: unieruchomić poszkodowaną kończynę, podnieść ją lekko do góry i przyłożyć w miejsce ukąszenia zimny okład.
Mimo alarmujących newsów w mediach, prawdopodobieństwo spotkania żmii jest niewielkie. Prawdopodobieństwo ukąszenia – jeszcze mniejsze. Przestrzeganie podstawowych zasad zapewni nam bezpieczeństwo zarówno na górskim szlaku, jak i w lesie czy na polanie.
Katarzyna Wolanin
Konsultacja merytoryczna: dr Krzysztof Klimaszewski, Katedra Biologii Środowiska Zwierząt, Wydział Nauk o Zwierzętach SGGW
dostarczył InfoWire.pl