Óbidos (czytamy „obidusz” z mocnym akcentem na pierwsze „o”) to maleńkie, zwarte miasteczko, które zachwyca od pierwszego kroku po przekroczeniu murów. Uliczki skąpane w kwiatach, budynki pomalowane w kolorach żółtym, niebieskim i białym, sklepiki, restauracje, kościoły i zamek – czego więcej potrzeba?
Óbidos (czytamy „obidusz” z mocnym akcentem na pierwsze „o”) to maleńkie, zwarte miasteczko, które zachwyca od pierwszego kroku po przekroczeniu murów. Uliczki skąpane w kwiatach, budynki pomalowane w kolorach żółtym, niebieskim i białym, sklepiki, restauracje, kościoły i zamek – czego więcej potrzeba?
Miasteczko Óbidos znajduje się na północ od Lizbony, w regionie Leiria. Położone jest na wzgórzu i zamknięte w obrębie murów XVI wieku. Najlepiej zostawić samochód na dole pod murami i do samego miasteczka udać sie piechotą, to zaledwie kilka minut. Zresztą chyba nie bardzo można wjeżdżać do samego miasteczka.
Do miasta można dostać się przez południową bramę Porta da Vila (datowaną na 1380 rok). Jest ona wyłożona imponującymi XVIII-wiecznymi niebieskimi płytkami azulejos (czyt. „azuleżusz”). Sama brama odgrywa ważną rolę podczas 2-tygodniowych wielkanocnych procesji przy świecach, uważanych za najbardziej widowiskowe w Portugalii.
Początki Óbidos są datowane na rok 308 p.n.e., kiedy to zostało założone przez Celtów. W 1755 miasto nawiedziło trzęsienie ziemi, na szczęście zniszczone budynki zostały precyzyjnie zrekonstruowane na istniejących fundamentach. Układ ulic oraz domów pozostał niezmieniony. Dzisiaj wszystko wygląda jakby zostało przeniesione z przeszłości. Otaczające miasto mury również są w znakomitym stanie, można na nie wejść by podziwiać panoramę okolicy.
Na kilku fragmentach murów obronnych widzimy metalowe elementy służące do cumowania okrętów. Obecnie Óbidos leży w odległości kilku kilometrów od brzegu oceanu, ale przed wiekami stykało się z jego falami.
Óbidos liczy nieco ponad 6 tysięcy mieszkańców, ale rozbudowuje się jedynie na obszarze podgrodzia. Część okolona średniowiecznymi murami już dawno wpisana została na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO i wszystko, co się tam dzieje, obwarowano srogimi rygorami. Większości obiektów w ogóle nie można rekonstruować, zabroniono wszelkich dobudówek i używania asfaltu. Nie ma neonów, satelitarnych anten i wielkich reklam.
Óbidos latem jest oblegane przez turystów, więc trudno poczuć prawdziwą atmosferę miasteczka. Dlatego warto wybrać się tam na wiosnę, albo jesienią, gdy uliczki są mniej oblegane i można spokojnie spacerować, wspiąć się na umocnione mury miasta, by przejść 1,5 km. szlak spacerowy i podziwiać piękny obrazek – dachy domów poprzecinane uliczkami a w oddali zamek.
Za popularność miejscowości odpowiedzialny jest Dionizy I – jego przyszła małżonka, Izabela Aragońska zakochała się w tutejszym starym mauretańskim zamku, który w 1282 został jej darowany w ślubnym podarku. Potem stało się to już tradycyjnym prezentem ślubnym, jakim portugalscy władcy obdarowywali swoje królewskie małżonki.
W 1950 roku zamek zyskał rangę państwowej pousada. Znaczy to dosłownie „zaciszne, spokojne miejsce”. Mianem tym określa się hotele w obiektach historycznych, niegdyś wyłącznie państwowe, dziś z udziałem kapitału prywatnego. Ze względu na dużą popularność tego miejsca pokoje należy zamawiać z dużym wyprzedzeniem, ale nie jest to tania przyjemność – za nocleg trzeba zapłacić prawie 200 euro.
Dziś w obrębie murów w szpalerze pobielonych domków z ultramarynowymi lub szafranowymi akcentami, ciągną się wybrukowane kocimi łbami uliczki. Na każdym kroku wyłaniają się otoczone murkami ogrody z piknymi kwiatami, jest tu 14 kościołów i kaplic, oraz masę sklepików z wyrobami rzemiosła.
Bohaterką miasteczka została barokowa malarka Josefa de Óbidos, która przeniosła się tu na stałe z Sewilli. Kilka jej obrazów można zobaczyć w renesansowym kościele Santa Maria, wybudowanym na pozostałościach wizygockich i mauretańskich; obrazy wiszą na prawo od ołtarza. Kościół, którego ściany sa pokryte azulejos, w 1441 roku był miejscem zaślubin 10-letniego króla Alfonsa V z jego 8-letnia kuzynką Izabelą. Po przeciwnej stronie placu, za ciekawym portykiem obok pręgierza krył się kiedyś miejscowy bazar.
Co roku na początku marca odbywa się tutaj Festival de Chocolate, czyli Festiwal Czekolady. Z całego świata zjeżdżają tu profesjonalni cukiernicy. Zobaczyć można wtedy czekoladowe rzeźby, konstrukcje z czekolady, ubrania i biżuterię z czekoladowymi elementami, pokazy gotowania i oczywiście mnóstwo czekoladowych smakołyków, czekolady, czekoladki, trufle, lody, napoje i ciasta oraz tradycyjna wiśniowa nalewka, serwowana w małych kieliszkach – czywiście też z czekolady. Owa pyszna, słodka wiśniówka znana jest pod nazwą ginjinha (czyt. żinżinia) i uchodzi za najsławniejszy wyrób Óbidos.
Poza tym w lecie (zazwyczaj w pierwszym tygodniu lipca) odbywa się w Óbidos słynny Festiwal Średniowieczny z pokazami sztuki rycerskiej, kuciem broni, turniejami konnymi, pochodami przebierańców, teatrami ulicznymi, jarmarkami, kolorowymi starganami z pamiątkami i lokalnym rzemiosłem.
Dojazd do Óbidos:
Óbidos oddalone jest od Lizbony o 83 km na północ, czas podróży z pewnością nie przekroczy zatem 1 godziny. Jedzie się cały czas autostradą A8.